Tomek nadaje: Szczeciński grunge czyli „Ho!” Hey

 

Czy w Polsce był grunge? Tak, był. Kraciaste koszule i pocięte dżinsy dało się zobaczyć na ulicach miast. Sam zresztą należałem do tej subkultury, lubując się w noszeniu tego typu odzieży obcując z dźwiękami kapel z Seattle. Czy w Polsce grano grunge? To zaczepne pytanie zadaje przed przedstawieniem albumu, który, gdyby wyszedł w Stanach, mógłby śmiało pretendować jako konkurencja dla tamtejszej sceny. Seattle w Szczecinie? Jeżeli tak, to nazywa się „Ho!”. Matką i ojcem tego albumu jest HEY. Przedstawiam druga płytę tej szczecińskiej formacji.

 

Album „Ho!” słyszałem po raz pierwszy mając lat naście. I dzięki tej płycie zrozumiałem, że rock to muzyka, która nie będzie miała dla mnie konkurencji. Rozpoczynający krążek „Empty Peace” to przedsmak tego, co kryje się przed słuchaczem. Silny riff gitarowy, perkusja i przede wszystkim głos Katarzyny Nosowskiej, której myślę nie trzeba przedstawiać! Kawałek to zapowiedź klimatu dobrze „skrojonego” rocka który pozostanie z nami do końca płyty. Dalej jest tylko lepiej! Teksty pełne gorzkiej prawdy o nas samych prowadzą słuchacza przez album w sposób przemyślany. Nie są łatwe, tak jak w „O drugim policzku”, „Misie”, ale takie mają być. Uderzyć w słuchacza, sprowokować do zastanowienia się, wydobyć na światło dzienne to co chętnie skrywane. To cel zespołu. Obłudy tu nie będzie! Za to pojawiają się tematy bólu, rozczarowania, krzywdy, którą niestety ludzie jako istoty rozumne potrafią sobie wyrządzać.

 

HEY – Have a Nice Day

 

Petardą pod względem umiejętności dynamicznej, ostrej gry jest „Have A Nice Day”. Ten numer powinien usłyszeć każdy fan grunge zarówno w Polsce jak i za granicą, głównie w Stanach. Dlaczego? Po pierwsze z faktu, że ten kawałek jest śpiewany po angielsku, po drugie dlatego, że doskonale odbija klimat sceny, gdzie surowość i prostota w pozytywnym znaczeniu oddziałują na słuchacza. Mało tego dodam, że koledzy i koleżanki zza oceanu mogliby spokojnie brać przykład z dokonań ekipy HEY, który w tym kawałku wprowadził pewną posępność, swoją drogą przenikającą całą płytę. Wspomniany nastrój osobiście uważam za pewien klimat wielu płyt tamtego okresu z polskiego podwórka.

Wracając do „Ho!”, to inne kawałki, takie jak „Bethween” czy „That’s a Lie”, również  mogłyby powalczyć o zagranicznego słuchacza na równi z zagranicznymi wydawnictwami. Z kolei świetnie oddający klimat płyty z równie fantastycznym teledyskiem jest utwór „Misie”. O tekście nie będę się rozwodził bo jest po prostu dobry! Niech każdy posłucha sam. Dodam tylko, że przesłanie kawałka wpisałbym jako lekturę obowiązkową dla wielu małżeństw w kryzysie, celem szerszego spojrzenia na swoje dzieci.

 

Hey – Misie

 

Podróż przez „Ho!” nie jest jednostajna. Budowa, brzmienie utworów sprawiają, że z przyjemnością słucha się płyty w całości oraz pojedynczych kawałków w dowolnej kolejności, choć dla mnie sprawia wrażenie „koncept albumu”. Dokonania na tym albumie nie powtórzyły się na kolejnych. Sam zespół ewoluował na przestrzeni lat, co jest osobnym tematem. Niektórzy złośliwie mówią, że po odejściu z zespołu Piotra Banacha stylistyka „złagodniała”. Jednak to wszystko jest jednak mało istotne przy rozważaniach o tej płycie po którą warto sięgnąć jeżeli lubi się polskiego rocka, a trzeba koniecznie, jeżeli jest się fanem grunge i oczywiście HEY.

Podsumowując rozważania o płycie wrócę do pytania z początku o to, czy w Polsce był grunge? Poza wspomnianym stylem w ubiorze, subkulturą i muzyką trudno o takie odniesienie, bo grunge to głównie scena, która narodziła się w Seattle i tam są jej korzenie. Nie ma jednak wątpliwości, że w Polsce leży Szczecin i to w tym mieście zrodził się zespół, który wydał tak świetny album. HEY wielokrotnie udowodnił w późniejszym okresie, że potrafi nagrać płyty dobre i oryginalne, ale to osobny temat. Za to polecam „Ho!” każdemu głodnemu porządnej dawki prawdziwego rocka.

 

Tomek – miłośnik alternatywnego rocka polskiego (lata 80te i 90te) oraz amerykańskiego (specjalizacja cała scena grunge). Amatorsko gra na gitarze, czasem coś skomponuje i napisze jakiś tekst. Kolekcjoner płyt.