Tomek nadaje: esencja rocka w dobrym old schoolowym wydaniu na płycie „Panther” zespołu 1965

 

facebook | youtube | instagram | bandcamp | spotify

 

Hm, długo się zastanawiałem od czego zacząć. Mamy rok 2022 i trochę już zaczynałem wątpić czy grając współczesnego rocka zdarzy się kapela, która zrobi to zmieniając datę na 1990 plus minus… Nigdy za to nie przypuszczałem, że trafi mi się band, który w swojej autoprezentacji, jaką jest nazwa, zejdzie jeszcze niżej (rocznikiem, he). Przedstawiam trzech panów, którzy swoją nazwą kapeli nawiązali do czasów, gdzie hipisi mieli się dobrze, muzycznie z kolei zrobili dobrze pokoleniu, które zaliczyło lekcję wychowania muzycznego lat 90-tych… 1965 z płytą ,,Panther”.

 

Zaczynając od okładki mamy tu ,,back to the future”. Klimat rodem z komiksu lat 80-tych. Z kolei muzyka to odczuwalny oddech amerykańskiego rocka lat 90-tych. I to jest ogromny plus tej płyty! Bo grać takiego rocka trzeba umieć! Panowie z 1965 poprzez całą podróż z krążkiem udowadniają ten fakt w każdym numerze. Zespół nie przeciera nowych szlaków brzmień. Gra dobrą sprawdzoną formułę rocka, konstruując swoje kawałki w sposób tradycyjny i przemyślany. Są zwrotki, są refreny, są solówki… Yeah! Jest wszystko co ucieszy miłośnika takiego grania. Czasem wplecione zostają dźwięki rodem si-fi i wtedy patrząc na okładkę wszystko staje się jasne!

 

 

Rozwijając temat utworów, zdradzają one wątek wielu wpływów i inspiracji. Słychać, że sam zespół czerpie z najlepszego moim zdaniem okresu rocka. I tak zaczynając od ,,Nuclear Love” poczułem się, jakbym usłyszał dobry grunge. Poczynie tu pewne odniesienia, jednak zaznaczę, jak to zwykle robię, nie po to, aby uprawiać porównania. Chcę oddać klimat dla przyszłych słuchaczy. ,,Nuclear Love” to jest dla mnie numer, który przypomniał mi dobre brzmienie Soundgarden. Z kolei ,,Mega City” brzmi, jakby Guns’n’Roses podrzuciło parę dobrych riffów. Jednak jest to sto procent 1965 i ich własna energia! Muzyka z ,,Panther” to konstrukcje melodyjne, gdzie dużo się dzieje, a przejścia w utworach energetycznie ,,tańczą” ze sobą jak choćby w ,,Intergalactic Ride”.

 

1965 – Nuclear Love

 

Moim typem za to jest ,,Make Some Noise„, gdzie dobra energia, dobra solówka sprawiają, że uwierzyłem, że w obecnych czasach dobry rock’n’roll nie umarł i nadal ma się dobrze! Resztę utworów pozostawię do oceny słuchaczowi, jednak zaznaczę, że stylistyka albumu utrzymana jest w konwencji dobrej, trochę old schoolowej tradycji grania, gdzie gitara, perkusja, bas i dobry wokal stanowią zestawienie tego, co zwie się odjechana kapelą. I tu poczynię pewien sentyment… Byli tacy goście i kapela o nazwie Mother Love Bone. Kto nie słyszał, niech posłucha, kto zna, wie o czym piszę. Panowie z 1965… Ci goście z Ameryki byliby z Was dumni, a ponieważ oni byli pierwsi i znani do dziś, Wam też wróży to dobrą drogę!

 

1965 – Make Some Noise

 

Zresztą przez większość płyty nachodziły mnie skojarzenia ze sceną Seattle lat 90-tych. I nie było to wściekło krzyczące podwórko charakterystyczne dla Nirvany, ale dobre granie Pearl Jam, gdzie korzenie klasycznego rocka stanowią podstawę dobrych utworów, ponadczasowego grania, które zawsze będzie miało swoich odbiorców. Sam zespół charakteryzuje swoją muzykę jako rock z wpływami od Motley Crue po Monster Magnet na Alice In Chains kończąc. Jednak niezależnie od inspiracji, wpływów, trzeba przyznać jedno… na ,,Panther” słychać umiejętność grania, rockowy sznyt i melodyjność. Tych kawałków słucha się po prostu dobrze. Jeżeli ktoś szuka muzyki z takim zacięciem powinien zdecydowanie sięgnąć po ten album.

1965 to zespół z utorowaną drogą, nie eksperymentujący, grający dobrego rocka, gdzie umiejętności muzyków bezpośrednio przekładają się na dobre kawałki. Taka jest płyta ,,Panther”. Jest po prostu dobra, bo zawiera w sobie esencję rocka w dobrym old schoolowym wydaniu. Jednak pomimo wpływów nie powiela nikogo, bo jest oryginalna, świeża i pełna energii.

 

Tomek – miłośnik alternatywnego rocka polskiego (lata 80te i 90te) oraz amerykańskiego (specjalizacja cała scena grunge). Amatorsko gra na gitarze, czasem coś skomponuje i napisze jakiś tekst. Kolekcjoner płyt.