Tomek nadaje: doskonała odsłona solowych umiejętności Keitha Richardsa na reedycji albumu „Main Offender”

 

Rok 1992. Pomiędzy projektami The Rolling Stones ,,Steel Wheels” i ,,Voodoo Lounge” wychodzi album człowieka wulkanu energii, charyzmy i niezniszczalnego od używek. To Keith Richards i jego ,,Main Offender” . Po trzydziestu latach album ten doczekał się wznowienia. Dlaczego? Bo jest po prostu dobry. Jednak z pewnością to Richards swoją osobowością nadał tej płycie pewien charakter. Jaki? BMG spróbuje przypomnieć nam czasy, kiedy Keith niezadowalając się jedynie graniem w brytyjskim bandzie, postawił poprzeczkę swoim solowym umiejętnościom. Czy zrobił słusznie? Przyjrzyjmy się temu albumowi.

 

Zaczynając od ,,999″ opowiem o numerach, które na mnie zrobiły wrażenie i do których powracałem kilkakrotnie podczas odsłuchu płyty, poświęcając im szczególną uwagę. Otóż wspomniany, otwierający album numer, to czysta energia, jaką The Rolling Stones spróbował już poczęstować słuchacza. Oczywiście Richards nie spoczął na graniu, a raczej odgrywaniu klimatu swojej macierzystej kapeli. W ,,999″ słyszymy coś więcej, jego własną interpretację muzyki. Ja momentami miałem skojarzenia z Dire Straits w tym numerze. Może to przez pewien styl riffu gitarowego… Co do riffu to genialny moim zdaniem jest w ,,Wicked As It Seems” gdzie słyszymy klasę tego instrumentu ale przede wszystkim umiejętności muzyka. Z kolei miłośnikom brytyjskiej szkoły grania, starej i z tradycją spodoba się ,,Eileen”. To kawałek, gdzie czuć świeżość, energię i melodyjność, czyli to co w rock’n’rollu najlepsze. Na tym albumie znajdziemy również klimat rodem reagge. W numerze ,,Words Of Wonder” na myśl przychodzą dźwięki muzyki Boba Marley’a. Keith pokazuje, że potrafi pisać także klimatyczne, rockowe numery, dalekie od macierzystego zespołu jak ,,Hate It When You Leave” czy ,,Yap Yap” (genialny numer!). Klimatem jest też niezwykle wręcz seksowny ,,Body Talks„, czarujący dźwiękami.
 
 
W tym miejscu zakończę swoje wrażenia co do kawałków, bo chciałbym, aby słuchacz sam sięgnął po album i wyrobił sobie zdanie. Dlaczego? Bo jest to album wart uwagi. Dodam, że za dźwięki na płycie odpowiada mnóstwo innych ludzi poza samym Richardsem. Nie tylko chórki zdobią aranżacje, ale również instrumenty dęte drewniane czy takie ,,egzotyczne” instrumenty jak klawinet, służący do tworzenia dźwięków gitary elektrycznej na klawiaturze, czy celesta brzmiąca niczym dzwony, jednak o znacznie łagodniejszej i subtelniejszej barwie. 
 

 

Keith Richards – 999

 
 
Przechodząc natomiast do samego wydawnictwa, warto zaznaczyć że, jest ono w dwupłytowej odsłonie. Obok ,,Main Offender” zawiera dodatek w postaci ,,Winos Live In London ’92” . Jest to gratka dla słuchaczy, fanów i wszystkich zainterowanych innymi numerami artysty, które nie znalazły się na studyjnym albumie. Mamy tutaj takie numery jak ,,Take It So Hard” , ,,How I Wish” czy ,,Gimme Shelter” oraz inne. Z pewnością takie wzbogacenie reedycji czyni ją wartościową pozycją. BMG jak zwykle przy tego typu wydawnictwach, które można powiedzieć, że mają status historii rocka, zadbało o detale. Wydawnictwo ma formę małej książeczki z pięknie prezentującymi się zdjęciami nie tylko samego muzyka i towarzyszącego zespołu, ale również zdjęć szkiców tekstów do utworów. Album moim zdaniem całkiem zacnie prezentować się będzie w domowych kolekcjach płyt i jest też dobrym prezentem i okazją do zapoznania się z twórczością muzyka.
 

 

Keith Richards – Demon

 
 
Keith Richards na ,,Main Offender” prezentuje nam dobry kawałek rockowego, brytyjskiego grania ale również jest doskonałą odsłoną umiejętności solowych muzyka, tak często kojarzonego jedynie przez pryzmat The Rolling Stones. Czy warto sięgnąć po te wydawnictwo? Myślę, że jak najbardziej. Dlaczego? Bo chcąc poznać dokonania Keitcha trzeba zrobić to przez pryzmat jego muzyki. ,,Main Offender” jest do tego doskonałą okazją. W odświeżonej odsłonie dostajemy też okazję czegoś więcej, a mianowicie ciekawe wydawnictwo, co podnosi jakość i tak dobrego albumu. Polecam.
 
 
 
 
Tomek – miłośnik alternatywnego rocka polskiego (lata 80te i 90te) oraz amerykańskiego (specjalizacja cała scena grunge). Amatorsko gra na gitarze, czasem coś skomponuje i napisze jakiś tekst. Kolekcjoner płyt.