facebook | serwisy streamingowe
Muzyka nie może się udać jeżeli się jej nie czuje i nie kocha. Takie mam przynajmniej przeświadczenie. Jeżeli jest inaczej, to takie wyjątki napawają mnie niepokojem, ale… . Mam przed sobą płytę człowieka, który twierdzi, że jej album powstał z bezgranicznej miłości do muzyki. Jola Tubielewicz po prostu… Pierwsza płyta, która dla artystki jest dowodem na to, że marzenia się spełniają – dla mnie stała się okazją do sprawdzenia czy ta muzyka rzeczywiście wypływa z serca i jest po prostu dobra.
To, co w pierwszym wrażeniu da się odczuć obcując z muzyką Joli Tubielewicz to pozytywna energia. Mamy do czynienia z konwencją rockowych piosenek. Klasyczne gitarowe granie sprawdziło się tutaj w stu procentach. I w tym miejscu zaznaczę, że za te gitary nie odpowiadał przypadkowy muzyk. Sam Grzegorz Skawiński udzielił się na tym albumie, prezentując swój warsztat muzyczny, który, zaznaczę, nie ograniczył się jedynie do gitar. Grzegorz odpowiada również na tym albumie za instrumenty perkusyjne oraz chórki. Również Waldemar Tkaczyk i Wojciech Horny ,,maczali swoje palce” w nagraniu tej płyty. Także Jola miała towarzystwo wybitnych muzyków, aby zrealizować swój projekt. Jeżeli już jesteśmy przy muzykach zasłużonych to dodam, że album spodobałby się fanom Patrycji Markowskiej, co z mojej strony jest komplementem w kierunku Joli Tubielewicz.
Wracając do muzyki, mamy tutaj ciekawe, chwytliwe riffy jak w kawałku ,,Mówiłam Ci„. Skawiński po raz kolejny pokazał kunszt swoich umiejętności, choć chyba w wykonaniu tak wybitnego gitarzysty zawsze pozostaje pewien niedosyt i chciałoby się więcej. Natomiast jeżeli po płytę sięgną miłośnicy tego artysty również powinni być zadowoleni. Na płycie mamy obok energetycznych kawałków również lekkie ballady jak ,,Nocny pociąg” – traktujące o sile, marzeniach, dążeniu do celu. Na wyróżnienie moim zdaniem zasługuje ,,Lato w miłości” zagrany w stylu lat 70-tych. Poetycki tekst przy akompaniamencie melodyjnych instrumentów. Jeżeli jesteśmy przy temacie tekstów to wybrzmiewa w nich miłość, rozczarowanie, osobiste przemyślenia. Moim skromnym zdaniem mogłyby być jeszcze bardziej głębsze, ale to tylko moje odczucie. Artystka ma ostateczne zdanie w tej kwestii!
Jola Tubielewicz – Lato w miłości
Wracając do muzyki i całości, tej płyty słucha się po prostu dobrze. Dlaczego? Bo rzeczywiście jest w niej autentyczna pasja do muzyki artystki. Słychać to w każdym momencie grania. Podejrzewając (bo tego nie udało mi się ustalić… jeszcze, he) że duży wpływ na kształt tego albumu wywarli pozostali muzycy, Jola z pewnością nadała pasję, którą dzieli się ze słuchaczami. Uwielbiam takie podejście u świeżych artystów, bo przekazują w swojej twórczości swoją miłość do tworzenia. Jola nie okłamała nas pisząc swój komentarz w okładce albumu. Dodatkowo okładka płyty przemawia sama za siebie, pokazując artystkę pełną pasji, entuzjazmu i niekrytej radości. Taki jest właśnie ten album.
Jola Tubielewicz – Czarna wdowa
Jola Tubielewicz wydała swoje ,,pierwsze muzyczne dziecko”. Czy zostanie odebrane równie radośnie przez współczesnych słuchaczy? Z pewnością czas pokaże. W mojej opinii jako słuchacza z ,,doświadczeniem” powiem, że jest to płyta nie tylko dla kobiet, co może sugerować na pierwszy rzut oka okładka. Jest to płyta dla każdego lubiącego przyjemnego rocka, pełnego pozytywnej energii. Świetnie się jej słucha przy porannej kawie, myślę że równie dobrze w towarzystwie znajomych (jeszcze nie sprawdziłem, he). Jest to płyta warta uwagi każdego słuchacza lubiącego taki klimat rocka
Tomek – miłośnik alternatywnego rocka polskiego (lata 80te i 90te) oraz amerykańskiego (specjalizacja cała scena grunge). Amatorsko gra na gitarze, czasem coś skomponuje i napisze jakiś tekst. Kolekcjoner płyt.