Kuba (Diatom): Nostalgia w sztuce – tak, w życiu codziennym – już niekoniecznie [wywiad]

facebook | youtube | bandcamp | instagram

 

Diatom i płyta ,,Sól” zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, że wywiad z zespołem stał się dla mnie celem, który zapragnąłem zrealizować, aby dowiedzieć się o tym bandzie jak najwięcej. Panowie przyjęli zaproszenie i pomimo swoich muzycznych ,,obowiązków” znaleźli chwilę, aby opowiedzieć o twórczości, siłach napędowych zespołu oraz własnych muzycznych inspiracjach. Z rozkoszą oddaję Wam ten wywiad, uważając, że jest to zespół naprawdę wart uwagi! 

 

Tomek: Dziennikarze muzyczni mieliby problem, bo ucieranie nosa definicjom… Co gra Diatom?

Kuba: Sami mamy problem z definicjami. Chociaż w materiałach dla mediów użyliśmy pojęcia rock metal progresywny, to nie do końca wiemy co ono dzisiaj znaczy i w jakiej niszy jest nasze miejsce. Ale ten brak wiedzy jest w porządku i w zasadzie nie ma dla nas znaczenia. Mamy swoje przyzwyczajenia, umiejętności i ograniczenia, które razem tworzą nasz otwarty na różne kierunki styl. Jeśli więc do danej piosenki pasować będzie fragment jazzrockowy albo doom metalowy, to należy spodziewać się, że go użyjemy, pod warunkiem, że całość nie będzie brzmiała jak upstrzony gatunkami pastisz. Musi to brzmieć, „chodzić” po diatomowemu, a co to konkretnie znaczy, ustalamy sobie na bieżąco. Przyjmijmy na potrzeby wywiadu, ze Diatom gra muzykę opartą na brzmieniu przesterowanej gitary, na pewnych rozwiązaniach właściwych i dla metalu i rocka i gatunków mniej lub bardziej pokrewnych.

 


Tomek: Wasz klimat odebrałem jako ciężki, nostalgiczny, jednak zarazem kontrastujący z melodyjnością. Czy taki był zamysł płyty?

Kuba: Jedyny zamysł płyty był taki, żeby była jak najlepsza. Pozbieraliśmy kilkanaście utworów i okazało się, że taki klimat jest dominujący. Dla mnie osobiście takie elementy, jak właśnie ciężar i nostalgia zawarta w melodyce, już z definicji dają dobre podstawy do tego, żeby mówić o jakiejś głębi muzyki i co też ważne – nie muszą one działać na zasadzie wykluczania; dobra kompozycja spokojnie może pogodzić ciężar z melodią czy ciężar z nostalgią, co pokazywały takie kapele jak Crowbar, Ahab czy wczesna Anathema. Natomiast w przypadku Diatom – w przeciwieństwie do tych zespołów – trzon muzyczny nie stanowi metalowa ściana gitar; wykorzystujemy metalowy styl w sposób wybiórczy.


Tomek: Nie powielacie nikogo. Za to dodaliscie ,,Sól ” do grona płyt zacnych. Dla kogo jest ten album?

Kuba: Dzięki za komplement! „Sól” jest być może dla tych, którzy nie mają grubej, muzycznej skóry i nie wstydzą się wielkich emocji w muzyce. Pewnie także dla tych, którzy mają dość bezpiecznych, homogenicznych płyt. To co przeważa na płycie, to czysty, emocjonalny  śpiew, duże skupienie na melodii i różnorodność klimatu, a więc elementy niekoniecznie dzisiaj modne.

 

Diatom – Na Skraju


Tomek: Jak powstawała płyta? Co Was inspirowało?

Kuba: Utwory na płytę powstawały kilka lat i wielokrotnie zmieniały swój kształt. Obrastały w nowe dźwięki i traciły pierwotne. W końcu w 2020r. uznaliśmy, ze ciągłe ulepszenia muszą mieć swój koniec i zakończyliśmy proces komponowania. Potem ja i nasz wokalista Michał spędziliśmy mnóstwo czasu nad aranżacją wokali, wiedząc, że to najważniejszy aspekt płyty. W styczniu 2021r. weszliśmy do Osso Studio w Gdańsku, sesja nagraniowa trwała 11 dni.  

Jako kompozytor w Diatom staram się słuchać jak najmniej innej muzyki, żeby zbytnio nie inspirować własnej twórczości, ale wiadomo, że nie ucieknie się od muzyki, którą po prostu się lubi. Leprous, Manic Street Preachers, Mastodon, Enslaved, Pat Metheny Group, 1349…, ale trudno też powiedzieć, że któryś z tych zespołów wyraźnie nas inspirował. Braliśmy sobie ze spuścizny muzycznej to co chcieliśmy, nie oglądając się na to czy brzmi to jak dany zespół. Z racji tego, że gramy już wiele lat, jesteśmy raczej uodpornieni na przemijające fascynacje jednym bandem.


Tomek: Miałem okazję widzieć zdjęcie Waszego zespołu. Jesteście na nim nostalgiczni jak Wasza muzyka… Przeżywacie takie uczucie tworząc, napędza to Was?

Kuba: Nie nosimy białych szali, z rzadka czytamy poezję, raczej nie jesteśmy romantykami. Każdy z nas pracuje zawodowo, ma rodzinę. Nostalgia w sztuce – tak, w życiu codziennym – już niekoniecznie. Proces twórczy to rzemiosło, praca, której raczej nie towarzyszy jakieś wzniosłe uczucie. Podbijanie świata i tworzenie muzyki w Diatom wymagają jasnego umysłu.  Natomiast są chwile, szczególnie na próbach, w których pojawia się ekscytacja nowymi dźwiękami, np. tym jak sekcja rytmiczna rozpracowuje dane motywy muzyczne, jak z pozoru zbiory nieistotnych dźwięków nabierają nowy kształt i znaczenie.


Tomek: Waszą płytę poleciłbym fanom Paradise Lost, Tiamat czy Artrosis, he. Dobrze trafiłem?

Kuba: Dwie pierwsze kapele – jak najbardziej, choć nie wiem czy są u nas tak wyraźne elementy gotyckie. Co do Artrosis, nie znam ich twórczości. Myślę, że jesteśmy bardziej współcześni i nowocześni niż powyższe zespoły, nieco mniej metalowi, mniej depresyjni. W niektórych fragmentach „Soli” tlą się jeszcze resztki optymizmu pomimo licznych dawek nihilizmu. Osobiście lubię ich płyty „przejściowe”, momentami rockowe, czyli  „Wildhoney” i niby to nieudany rip-off z  Depeche Mode, czyli „One Second”. Poza tym  uwielbiam „Draconian Times” i szanuję wcześniejsze dokonania.

 

Diatom – Późno i Wcale


Tomek: Czego lubicie słuchać osobiście?

Kuba: Słuchamy wszystkiego co rozciąga się od muzyki klasycznej, jazzu, rocka po ekstremalne gatunki metalu. Jest więc miejsce na Strawińskiego, Hasidic New Wave, Bireli Lagrene’a, Cult of Luna, Beastmilk, Solstafir, Liquid Tension Experiment, Voivod, Naked City, Mayhem, Watain…


Tomek: Czy koncertujecie? Gdzie można Was zobaczyć?

Kuba: Mamy na ten rok w planach kilka koncertów, daty będą jeszcze potwierdzane, więc nie mogę jeszcze podać szczegółów.


Tomek: Płyta ,, Sól ” gościła w moim odtwarzaczu przez bite trzy tygodnie i była regularnie odsłuchiwana. Dzięki za tak dobrą płytę! Jak zareklamujecie ,, Sól” słuchaczom, którzy jeszcze nie mieli okazji Was słyszeć?

Kuba: Dziękujemy za miłe słowa, bardzo nas to cieszy. „Sól” to płyta – jak wiele osób nas zapewniało – bardzo oryginalna na polskim rynku. My możemy powiedzieć, że to album autorski, własny, pełny emocji, głębi i różnorodności; to 9 niewydumanych, ale jednocześnie złożonych kompozycji, które mają szansę zostać z Wami na długo. Myślę, że ciekawie wypada na płycie balansowanie między rockową przebojowością, a metalową agresją.


Tomek: Czego Wam życzyć?

Kuba: Życzmy sobie życia w pokoju i spokoju, i zdrowia. 

 

W rozmowie uczestniczył Kuba Kolan.

 

 

Tomek – miłośnik alternatywnego rocka polskiego (lata 80te i 90te) oraz amerykańskiego (specjalizacja cała scena grunge). Amatorsko gra na gitarze, czasem coś skomponuje i napisze jakiś tekst. Kolekcjoner płyt.