Barlinecki Meloman recenzuje płytę „Death, Rule Over Us” zespołu Shodan

facebook | spotify | bandcamp | youtube

 

Wracamy do pełnowymiarowego formatu – dzisiaj mowa będzie już o pełnoprawnym długograju, konkretnie o nowym albumie zespołu Shodan, „Death, Rule Over Us”. Raczej rzadko zdarza się, bym z przedstawianym tu zespołem miał już wcześniej kontakt. W tym przypadku miałem – mało tego, trafiła się nawet okazja, by zobaczyć Shodan na żywo (było to dwudziestego ósmego lutego w Zielonej Górze – mój ostatni koncert przed szałem związanym z pandemią). Tak więc miałem już pewne oczekiwania oraz pewien ogólny zarys tego, czego mógłbym się spodziewać w trakcie odsłuchu.

 

Shodan jest zespołem deathmetalowym. Podczas tamtego koncertu zwróciłem uwagę na to, jak bardzo techniczne jest to granie, i na to, po jakie szaleńcze tempa sięga zespół. Zakładałem, że podobnych wrażeń doświadczę także słuchając nowego albumu zespołu, i w sumie się nie myliłem. Pierwszy utwór, „Breslau”, zwraca na siebie uwagę imponującą ilością blastów, pokładami energii i świetnymi solówkami – trio po prostu gna przed siebie w celu spuszczenia słuchaczowi sonicznego łomotu. „Breslau” jest zdecydowanie jednym z najmocniejszych momentów albumu, choć zespół nie boi się czasem zwolnić, nieco uspokoić, sięgnąć po rozwiązania raczej dalekie od death metalu.

Utworem, w którym najłatwiej to zauważyć, jest ośmiominutowe „Doomsday Melody„, które można podzielić na trzy części. Pierwsza to oczywiście szaleńcza metalowa jazda, brzmiąca tak, jakby zespół podczas jej grania chciał sprawdzić, gdzie kończą się jego możliwości. Później następuje gwałtowne uspokojenie i muzyka zaczyna przypominać subtelną, metalową balladę, a towarzyszą jej nieco posępne, przytłumione głosy. Ta chwila wytchnienia także wypada całkiem przekonująco, między innymi dlatego, że nie została tu dodana na siłę i bezproblemowo współgra z resztą kompozycji. Ostatnią część trochę psują jednak wokale – osobiście uważam, że Szczepan Inglot zdecydowanie najlepiej wypada, gdy posługuje się agresywnym, klasycznym growlem. Te zabawy głosem trochę jednak męczą, więc pozostaje mi uznać je za nie do końca udany eksperyment. Gdyby nie to, prawdopodobnie uznałbym „Doomsday Melody” za najlepszą kompozycję na albumie.

 

 

Co jeszcze szczególnie zwróciło moją uwagę w czasie odsłuchu „Death, Rule Over Us„? Otóż raczej nieczęsto bas na albumie jest aż tak wyeksponowany. Nie wybija się ponad pozostałe instrumenty i ich nie zagłusza, ale jednocześnie wprost idealnie słychać, kiedy bas rzeczywiście jest używany, a kiedy go nie ma. W przypadku najbardziej intensywnych i agresywnych momentów perfekcyjnie zdaje to egzamin, choć jest także druga strona medalu – przerwy pomiędzy generowaniem przez bas kolejnych dźwięków wypadają chwilami nieco… dziwnie, gdzieś ulatuje wtedy cały ciężar nielekkiej przecież muzyki. Szczególnie można to odczuć, gdy zespół zwalnia i sięga po lżejsze brzmienia. To na szczęście nie zdarza się na tyle często, by rzeczywiście zaczęło przeszkadzać, a warto też docenić fakt, że zdecydowano się podkreślić istotę basu.

Jak zatem mógłbym podsumować ten tekst? Drugi album Shodan to solidna jazda bez trzymanki, prosto przed siebie, bez żadnych forów. Nie ma tu żadnych zbędnych upiększaczy, są tylko krótkie momenty na odpoczynek, by zaraz znów wrócić na główny tor z pełną energią. Shodan pewnie poczynia sobie w środowisku metalu ekstremalnego, i mogę to spokojnie napisać sugerując się nie tylko samym wydawnictwem, ale także tym, jak trio wypada na żywo. Co prawda tutaj sam powinienem skupić się głównie na albumie, ale takiego punktu odniesienia chyba nie muszę sobie odmawiać.

 

Barlinecki Meloman

 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Ten blog to miejsce, w którym chciałbym przedstawić rockowo-metalowy świat z mojej perspektywy. To tyle, życzę miłego czytania!

Barlinecki Meloman blog

Barlinecki Meloman facebook

Barlinecki Meloman instagram