Barlinecki Meloman recenzuje album „Hope” zespołu Across The Shade

facebook | youtube | www | instagram | bandcamp | soundcloud

 

Tym razem zadanie przygotowania recenzji albumu przyjęło nieco inną formę – dotarła do mnie paczka-niespodzianka z nieznaną mi zawartością. W środku były dwa albumy, a jeden z nich to bohater dzisiejszego tekstu. Do samego końca nie wiedziałem, czego się spodziewać, choć (świetna, moim zdaniem) okładka nowego dzieła zespołu Across The Shade, „Hope”, podsuwała delikatne sugestie co do tego, jakich dźwięków się spodziewać…

 

…jednak po pierwszym odsłuchu okazało się, że te sugestie są ostatecznie lekko na wyrost. Na albumie „Hope” znajduje się osiem kompozycji utrzymanych w melodic deathmetalowym stylu. Bijącego z okładki mroku już nie uświadczymy w takiej ilości, gdy wciśniemy przycisk „play”. Sam człon „death” także nie stanowi głównego pierwiastka proponowanej przez zespół muzyki, choć swoją rolę w niej ma. Głównym filarem krążka jest, ogólnie mówiąc, melodyjny metal – to wydawnictwo w stu procentach metalowe, ale udekorowane ogromną wręcz ilością zręcznych melodii. I, co ważne, nie generują ich klawisze. Owszem, pojawiają się, nawet dość często, ale robią tylko i wyłącznie za tło, lub subtelny dodatek, budujący nastrój. Czasem trzeba się mocno wsłuchać, by je wychwycić. I za to należy się pochwała, bo gdyby klawisze zostały wysunięte na pierwszy plan, mogłoby się zrobić zbyt słodko nawet dla tych bardziej tolerancyjnych słuchaczy. Wokal to z kolei klasyczny growl, dzięki niemu album sprawia wrażenie nieco mocniejszego, cięższego, niż jest w rzeczywistości. Zwłaszcza, gdy przychodzi czas na bardziej intensywne partie, te najbardziej agresywne. Monotonii w nim nie słychać, choć jakoś mocno się nie wyróżnia – spełnia normy gatunkowe, tak bym to określił.

Otwierający album wyjątkowo skoczny utwór tytułowy bez żadnych zbędnych ceremonii (w tym intra) pokazuje nam, jak będzie brzmieć cały album. Zespół sztywno trzyma się obranego przez siebie kierunku, co nie znaczy oczywiście, że na albumie jest nudno. Powtarzalność riffów ograniczono do możliwego minimum (choć po pierwszym utworze może aż tak tego nie widać), a gitary solowe mają do zagrania dużo więcej, niż mogłoby się wydawać. Ciężar, wbrew charakterowi wydawnictwa, jednak nie zanikł. Ogólnie dzieje się na „Hope” bardzo dużo, może nawet chwilami ciutkę za dużo – z tego względu szczególnie spodobały mi się obecne w poszczególnych elementach albumu uspokojenia, kiedy cały skład zwalnia, a do akcji wchodzą klawisze.

 

 

Najlepszy przykład takiego uspokojenia możemy znaleźć w ostatnim na krążku „Rotting Tears„. Prym wiodą właśnie klawisze i bas, wygrywający charakterystyczną linię. Reszta instrumentów się wycisza, a po chwili dochodzi do tego jeszcze wokal (co prawda w tym momencie już tak spokojnie nie jest, ale mam na myśli konkretnie warstwę muzyczną). Ten fragment sprawia, że „Rotting Tears” się wyróżnia – a tego, względem całości, nieco mi brakuje. Właśnie takich charakterystycznych, wyróżniających się momentów, innych od tego, co możemy usłyszeć na zdecydowanej większości materiału, i które słuchacz jest w stanie oddzielić od całości grubą linią. Trochę szkoda, że mamy z tym do czynienia dopiero na ostatnim utworze, ale grunt, że jest. I bardzo mnie to cieszy.

Ostatecznie otrzymaliśmy od Across The Shade kolejny niespecjalnie wyróżniający się gatunkowo, ale wart posłuchania album. Koła może i nie odkryto, ale odpowiednia dawka gitarowego rzemiosła jak najbardziej jest. Może nawet i trochę ponad normę – wielbiciele takich motywów powinni być więc usatysfakcjonowani. Oczywiście maniacy ostrej deathmetalowej sieczki nie mają tu czego szukać, ale w końcu płyta nie jest kierowana do nich. Ci, którzy mają ochotę na coś nowego, ale koniecznie metalowego, i przy tym nie boją się takiego natężenia melodii, mogą śmiało po „Hope” sięgnąć.

 

Barlinecki Meloman

 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Ten blog to miejsce, w którym chciałbym przedstawić rockowo-metalowy świat z mojej perspektywy. To tyle, życzę miłego czytania!

Barlinecki Meloman blog

Barlinecki Meloman facebook

Barlinecki Meloman instagram