20 lecie Rewizji- jednodniowa impreza na miarę festiwalu 2023

15 kwietnia 2023r. to dzień pełen wrażeń. 6 wyśmienitych zespołów na jednej scenie pod patronatem Litzmannstadt Crew w Fabryce Biedermanna to wydarzenie, które śmiało można było nazwać zarówno festiwalem muzycznym jak i spotkaniem z przyjaciółmi. Z jednej strony pogo, “walka o przetrwanie”, kilka niezwykłych zespołów kumulujących swoje siły dla widowni, z drugiej zaś swobodny dostęp do mikrofonu dla fanów oraz brak jakichkolwiek zabezpieczeń sprzętu czy prywatnej sfery muzyków to tylko wierzchołek góry z jaką przyszło nam się mierzyć. 

 

Festiwal przyszło zacząć łódzkiej kapeli Szewskiej Pasji– każdy chyba wie, że pierwsze zespoły mają niewyobrażalną trudność. Ludzie dopiero się schodzą i w dużej mierze to bar bardziej ich wzywa niż trud artystów na scenie. Jednak Szewskiej Pasji to nie groziło. Od pierwszego kawałka tłum (nie)grzecznie bawił się pod sceną. Tańce i pogo to jedynie wierzchołek góry, z którą przyszło nam się mierzyć przez kolejne godziny. Część publiki, niechcąca wrócić do domu z rozwalonym nosem szybko przetransportowała się na tyły. Czy jest coś w tym złego? Szczerze wątpię, każdy przeżywa koncerty na swój własny sposób. I nie ma w tym nic złego. Jedni potrzebują dobrego naparzania, a innym wystarczy “strefa komfortu”. I to jest właśnie piękne w koncertach. 

Po krótkiej przerwie na scenę wywołano Awarię. Naparzanie i tym razem nie ustało, a nie skłamie chyba mówiąc, iż było jeszcze mocniej. Wchodzeniu na scenę w celu śpiewania z zespołem ich największych hitów nie było końca. W pewnym momencie zresztą jeden z mikrofonów został specjalnie pozostawiony, aby umożliwiać fanom kontynuowanie swojej dotychczasowej zabawy. Nie muszę chyba dodawać, że brak jakichkolwiek zabezpieczeń sceny, artystów, a tym bardziej sprzętu następnym razem zostanie dwa razy przemyślany. Myślę, że każdy może się spodziewać ile osób zyskało pamiątkę w postaci siniaków od wiecznych upadków na wzmacniacze i głośniki. 

Jako, że urodziny- nie mogło obyć się bez niespodzianki. Gdy pod sceną pojawił się prawie dwumetrowy tort chyba nikt nie miał złudzeń co on zawiera. I raczej nikt się też nie zawiódł. Może i kubków smakowych nie uraczyliśmy smakiem tortu, ale oczy przewspaniałym obrazem tancerki erotycznej, a i owszem. Po pokazie przyszła pora na kolejny koncert. 

Gwiazda wieczoru, grająca w samym środku czyli Rewizja! Śmiało można powiedzieć, że chłopaki dali z siebie 110%. Poza hitami z przedostatniej płyty z 2021r “W Huya Walenie” takimi jak rewolucyjny Bunt czy “Z perspektywy Krawężnika”, mieliśmy okazję usłyszeć chociażby boskąMerry”, skłaniający do refleksji “Tramwaj”, a nawet opowiadający niezwykle smutną historię miłosną “List”. Nie wspominając o takich hitach jak “Oral, Anal” czy odwiecznie udostępnianym na Dzień Kobiet “Naszym Kobietom”. Na bis zaś poza “Metrosekseksualnym” dostaliśmy punkową interpretację “Córki Rybaka”.  

Mało tego! Koncert się dobrze nie skończył, a już dostaliśmy świeżutką płytę na serwisach streamingowych! I niech ktoś powie jak tu nie kochać Rewizji?! 

 

Na kiepskim koncercie zespołu The Analogs nigdy nie byłam i tym razem też się nie zdarzyło. Już od pierwszych dźwięków kawałka “Anioły” tłum niebezpiecznie zbliżał się do sprzętów grających i artystów. To jednak nie przeszkadzało chłopakom. W sali koncertowej wybrzmiały takie hity “Blask Szminki, “Hlascover Rock” czy “Poza prawem”. Mocno sentymentalne dla mnie “Stare tatuaże” i “Latarnia”. Tak jak z najnowszego albumu “Butelka pełna łez” oraz wiele, WIELE więcej. Niestety, mimo próśb publiki nasze oczy nie miały okazji nacieszyć się tańcem Piguły do „Skinhead Girl” z prostego powodu- nie zagrali tego.  

 

ADHD Syndrom– nazwa nie bez podstawna, bo ADHD widać na pierwszy rzut oka. Energia większa niż u 5-latka po zjedzeniu słoika Nutelli przepitego kawą. Mój osobisty, wakacyjny hit “Polacy na wczasach”, “Papaj Chuligan”, niestety wyjątkowo prawdziwe w dzisiejszych czasach „Business Punx”… jednym słowem hit za hitem! Może i “Grzecznej Młodzieży” na widowni nie zobaczyliśmy, za to ze sceny usłyszeliśmy.  

Mimo dość późnej pory panowie z Bachora roztańczyli nawet te część publiczności co w żyłach miała więcej alkoholu niż krwi… Czyli zapewne tzw “większą połowę”. Nie oszczędzono nam fantastycznej zabawy do kawałków pokroju ponadczasowego “Bonnie i Clyde” czy trafiającego do serca każdego, nieważne czy młodego czy starego punka “Fani Burdeli”. Z jednej strony zespół miał niezwykle trudne zadanie. Grał na sam koniec, dla praktycznie pijanej widowni. Z drugiej zaś… grał na sam koniec, dla praktycznie pijanej widowni. Pijanej=Mniej wybrednej. Na całe szczęście Bachor nie podąża tym tokiem. I to się ceni.  

Podsumowania chyba tu nawet nie potrzeba. Masa niezwykle utalentowanych kapel na jednej scenie, największe hity, masa energii– zarówno od artystów, jak i publiki, świetna organizacja, klimatyczna miejscówkano i bardzo dobre piwo 😉 To się nie miało prawa nie udać! Nie można wspomnieć też o afterze, co prawda nie trwał za długo, ale patrząc na stan ok 90% fanów, którzy pozostali może to i dobrze. Jak śpiewał niegdyś klasyk “Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść” i trzeba też wiedzieć kiedy imprezę należy skończyć. Jednak jeśli chodzi o imprezy organizowane przez Litzmannstadt Crew to niedosyt jest zbyt duży, aby tam nie wrócić. I dlatego z tego miejsca zapraszamy na kolejne wydarzenie- Festiwal Urwanych Filmów  

https://www.facebook.com/profile.php?id=100090088150969  

A organizatorom proponuje przemyśleć pomysł festiwalu… Widząc niedosyt wielu zgromadzonych, myślę, że każdy byłoby zachwyconych 😀 

Jeśli chcecie zobaczyć jak było, a uwierzcie, że było GRUBO- zapraszam do przejrzenia pełnej fotorelacji naszej Pani Fotograf o tutaj:

https://www.facebook.com/PhotoMota