Słowo na niedzielę – Włochaty

 

 

Nikt nas nie pytał co z nami będzie

nie prosiliśmy się na ten świat

nikt nas nie pytał jak świat ma wyglądać

a ponoć żyjemy w obrzydliwych czasach

Krew zdesperowanych

bez transfuzji strachu

gotuje się w nas

Wzrok oburzonych

bez klapek po bokach

widzi bez mgły na oczach

By nie umrzeć pośród zgiełku miast

w cieniu martwych drzew, w dzień bitwy

Głupota wali naprzód bo chce być widoczna

idioci i puste butelki robią najwięcej hałasu

niewolnictwo zaszczepione na drodze tresury

‘komara przecedzają, a wielbłąda połykają’

Gniewu ślepego ustał wiatr

wciąż biegnę i błądzę,

krzykiem rozpaczy rozdzieram ciemność.

Rozlana czyjaś krew

deszcz fragmentów krawężnika

zerwanie łańcucha z ogniw ślepego strachu

W zatraconym świecie chcę zrobić coś,

wobec czego nie będzie można przejść obojętnie

By nie umrzeć pośród zgiełku miast

w cieniu martwych drzew, w dzień bitwy

Rząd znaczy chaos, państwo znaczy nieład

najlepsza władza to ta, której nie ma

Ryba psuje się od głowy

a państwo od góry

władza znaczy nieład

najlepsza ta, której nie ma.