KinKpin: „Staramy się naszą muzyką odzwierciedlać emocje i przeżycia” [wywiad]

 

Kontakt z zespołem to nie tylko rozmowa o muzyce. To także okazja do spotkania ludzi, ich fascynacji odnośnie dźwięków czy inspiracji idolami. Zawsze takiemu spotkaniu towarzyszy pewien dreszczyk, kto kryje się za płytą, której miałem okazję słuchać. Podobnie było i w tym przypadku. Zespół KinKpin udzielił mi odpowiedzi opowiadając o swoim krążku ,,In My Lowest Hour”. 

 

KinKpin… W pierwszej chwili myślałem, że to będzie kapela punk rockowa a tu zaskoczenie! Co gracie według Was?

Tak, rzeczywiście, nie jest tak blisko nam do punk rocka. Mówiąc ogólnie to hard rock wymieszany z metalem i elementami orkiestry. Są to gatunki najbliższe naszym sercom. A mówiąc nieco bardziej przewrotnie to gramy to co chcemy. Jesteśmy w 100% niezależni i nie mamy z góry narzuconych żadnych ram. Mamy jeszcze wiele pomysłów co ciekawego możemy zrobić z naszą muzyką, więc mamy nadzieję, że nasi słuchacze nie będą mieli czasu się znudzić.

Co oznacza nazwa kapeli? Kto ją wymyślił?
Sprawa jest dość prozaiczna. Wojtek (perkusista) i Michał (gitarzysta), którzy założyli zespół nazywali tak swoje poprzednie projekty i w zasadzie nie oznacza nic konkretnego. Można się w tym doszukać mieszanki słów z angielskiego „kink” oraz „kingpin”, ale nie są bardzo mocno połączone z naszą muzyką. Po prostu ta nazwa brzmiała nam „fajnie”. A tak samo jak ogólnie w muzyce, koniec końców to najważniejsze. Mamy nadzieję, że sami przez naszą twórczość nadamy temu słowu własne znaczenie.

 

Kinkpin – DREAM (Official Animation)



 
Jestem pod wrażeniem płyty pod kątem produkcji! Brzmi niczym zagraniczne wydawnictwo i tam też, tzn. za granicę, wysłałbym Wasz album. Opowiedzcie o procesie produkcji, he!
Niesamowicie nam miło, że ludzie postrzegają tak pozytywnie to co robimy. I też mamy w planach celowanie z naszą twórczością za granicę. Nie będziemy oczywiście opuszczać naszych polskich fanów, ale na pewno będziemy chcieli zaistnieć też poza granicami naszego kraju. Co do produkcji to wszystko jest stworzone samodzielnie. Uzbieraliśmy na sprzęt, żeby zbudować nasze własne mini studio nagrań w mieszkaniu Wojtka. Wszystko nagrywamy sami i sami miksujemy. Szczególnie Michał ma w tym doświadczenie. Ukończył on Akademię Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku w Warszawie, a także przez kilka lat zajmował się miksowaniem płyt dla zespołów. Oczywiście reszta zespołu też nie siedziała w tym czasie bezczynnie i wszyscy byliśmy zaangażowani w tworzenie ostatecznego brzmienia, ale można powiedzieć, że Michał wtedy przewodził.

Dla kogo gracie?
Staramy się naszą muzyką odzwierciedlać emocje i przeżycia, przez które przechodziliśmy. Gramy dla każdego, kto też jest w stanie się z nimi utożsamiać. Życie nie jest usłane różami. Zdarzają się wzloty, ale nieproporcjonalnie często zderzamy się z ziemią. Chcemy, żeby każdy kto nas słuchał miał świadomość, że nie jest sam.
 

Jak wygląda proces tworzenia w KinKpin?

Każda piosenka jest oczywiście inną historią, zwłaszcza jeśli chodzi o początkową fazę ich pisania, ale jest kilka elementów wspólnych. Każdy z nas gra na różnych instrumentach, przez co często cały szkielet utworu jest pisany przez jedną osobę. Następnie wspólnie siadamy i dopracowywujemy każdą partię razem. To normalne u nas, że na przykład niektóre partie perkusyjne są napisane przez wokalistę, gitara przez perkusistę, a gitarzysta w tym czasie układa partię altówek. Jeśli mówimy natomiast o warstwie lirycznej i bazie melodii wokalnej to tu lwia część jest zasługą Wojtka. Oczywiście zawsze w dalszym procesie wspólnie jeszcze wprowadzamy zmiany i poprawki, a Damian (wokalista) stara się dopasować linie pod siebie, żeby lepiej wykorzystać swoje umiejętności. Warto jednak zaznaczyć, że znajdą się na płycie fragmenty napisane też przez innych.

Czy miłośnicy Iron Maiden i Nightwish odnajdą frajdę w Waszej muzie?

Zdecydowanie mamy taką nadzieję. Mamy ogromny szacunek do tych zespołów, a świadomość, że ich słuchacze mogą też bawić się do naszej muzyki jest nadzwyczaj ekscytująca. Na pewno można znaleźć wpływy tych zespołów w naszej twórczości, choć mamy nadzieję, że miłośnicy takich zespołów jak Stone Sour czy Linkin Park też znajdą coś dla siebie. Na pewno pewnego dnia chcielibyśmy być wymieniani jednym tchem obok właśnie takich zespołów.

Gdzie można Was zobaczyć?
Póki co głównie w internecie. Niestety jeden z gitarzystów po nagraniach musiał zrezygnować z dalszej gry, co znacznie zmieniło nam plany. Mamy jednak nadzieję szybko znaleźć zastępstwo i jeszcze w tym roku będziemy mieć pełnowymiarową trasę koncertową po naszym kraju i nie tylko. Będziemy na bieżąco informować o każdym wydarzeniu w naszych mediach społecznościowych, przede wszystkim na naszym Facebooku, Instagramie, kanale na YouTubie oraz w serwisie Spotify.

Czego Wam życzyć?
Na pewno szybkiego znalezienia gitarzysty, koncertów na Wembley, żeby frytki wyjęte z mikrofali w czasie tras były zjadliwe, a ceny sprzętu muzycznego nie wpędziły nas w długi na całe życi
 
 
Tomek – miłośnik alternatywnego rocka polskiego (lata 80te i 90te) oraz amerykańskiego (specjalizacja cała scena grunge). Amatorsko gra na gitarze, czasem coś skomponuje i napisze jakiś tekst. Kolekcjoner płyt.