Barlinecki Meloman recenzuje: Wizja Lokalna z płytą „Mimo wszystko. Przede wszystkim”

 
 
Dziś wracamy już do klasycznego formatu, choć mogę zdradzić, że w przyszłym tygodniu pojawi się kolejna nowość. Jeden album, jedna płyta, jeden wykonawca. Już bez takich stylistycznych fajerwerków co ostatnio, no ale nie można mieć wszystkiego. Tak więc dziś spotkacie się z Wizją Lokalną. Nie oględzinami terenu, nie powieścią Stanisława Lema, lecz powstałą w roku 2016 grupą rockową. A głównym tematem spotkania będzie debiut zespołu, zatytułowany „Mimo wszystko. Przede wszystkim”.
 
 
W środku, po rozwarciu digipacka, ujrzeć możemy informacje o dwóch znaczeniach (wcześniej już przeze mnie wspomnianych) hasła „wizja lokalna”, oraz tym trzecim, właściwym. I właśnie przy tym trzecim umieszczono krótkie wyjaśnienie tego, co tak naprawdę ten zespół gra. Mowa jest o klasycznym, szeroko pojętym rocku oraz gitarowym graniu lat 90. – jak to wygląda w praktyce? Na płycie znajdziemy w sumie jedenaście kompozycji, w tym jedną, którą można chyba uznać za bonus. No i faktycznie, jest to rockowe granie. Takie bardziej klasyczne w istocie, choć zdecydowanie nie ma ono wiele wspólnego z hard rockiem w stylu retro. Jest ono klasyczne bardziej pod względem braku jakichkolwiek udziwnień, czy też nawet poszerzenia wykorzystanego instrumentarium. Lata 90.? Jak najbardziej. W tym miejscu można się odnieść do tego, jak to rock poddawał się procesowi komercjalizacji oraz sukcesywanie poszerzał grono odbiorców, wkraczając w nowe rejony stylistyczne.
 
 
Nie jest to muzyka ciężka, nie jest brutalna, nie pomiata słuchaczem w żaden sposób. Prędzej prowadzi z nim swoisty dialog, dzieli się uczuciami oraz przemyśleniami zawartymi na płycie. Jest w tym trochę kwestii osobistych, są tematy doskonale nam znane i przerabiane na tysiące różnych sposobów. Luz i swoboda – nic nie stoi na przeszkodzie, by poddać teksty głębszej analizie. Choć warstwa instrumentalna raczej nie wymaga tego od słuchacza, gdyż ukierunkowana jest na łatwą do przyswojenia prostotę. Wspomniany brak udziwnień może chwilami dawać się we znaki, ale generalnie nie narzekam. Sympatyczna jest za to obecność solówek – też nie jakichś wybitnie skomplikowanych, a w nich chyba najbardziej słychać echa dawnego hard rocka. No i zwyczajnie cieszą ucho…
 
…podobnie zresztą wokal. Może i nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale autentycznie słucha się go z wyraźną przyjemnością. Głos Erwina Kornackiego dysponuje chyba wszystkim tym, czego oczekiwałbym od niego w tej stylistyce – a przede wszystkim nie przynudza. A to ważna cecha. Szczególnie jego partie podobają mi się w kompozycjach „Superstar” (choć to akurat w ogóle mój płytowy faworyt – ze świetnym, prostym ale chwytliwym motywem, który ukazuje jak rockowa alternatywa powinna wyglądać według mnie) – również przez zmodyfikowane efektami, brzmiące dużo bardziej szaleńczo na tle reszty wersy, oraz w „Pytaniach”. Tu z kolei miłym akcentem jest delikatny pogłos, podbijający barwne zwrotki. To z kolei w połączeniu z dość radosnym nastrojem podkładu muzycznego (tutaj dość powszechnym) tworzy klimat dźwięków mojego dzieciństwa – może i niepodobnych, ale w tym przypadku nie ma to znaczenia. W przeciwieństwie do nieśmiało odzywającej się nostalgii.
 

Wizja Lokalna – Lustro

 
Jakoś tak się złożyło, że w tym tekście będzie sporo o warstwie wokalnej, bo koniec funduje nam dwie wokalne ciekawostki. Pierwszą jest kompozycja „Dlaczego tak daleko„, w której gościnnie udzielił się Grzegorz Kupczyk. Kim jest Kupczyk, chyba nie muszę pisać, choć dla formalności napomnknę o legendarnym Turbo, w którym to zajmował stanowisko wokalisty. Ten numer może i nie należy do moich faworytów, ale na pewno warto go odnotować chociażby jako ciekawostkę. Zaraz po nim następuje remiks utworu „Biała noc„, którego podjął się raper Respo. I właśnie ten remiks miałem na myśli, kiedy pisałem o bonusie. Chociaż przyznam szczerze, że mnie do siebie nie przekonał. Generalnie lubię takie połączenia (podkład pozostał oryginalny, utwór różni się wokalem i alternatywnym tekstem), ale tu jakoś mi się to ze sobą gryzło.
 
Debiut Wizji Lokalnej to propozycja głównie dla tych, którzy nie szukają skrajnych wrażeń, no i nie oczekują niczego nadto wymagającego. „Mimo wszystko. Przede wszystkim” eksploruje rejony dobrze nam znane, w końcu dość popularne. Ale czy ma w sobie coś, co pozwala zatrzymać na dłużej? Tak, jak najbardziej, choć w moim przypadku możliwe, że będą to raczej poszczególne utwory. Wspierane sympatyczną atmosferą oraz nostalgią – ale to drugie to już kwestia czysto subiektywna.
 
 

Barlinecki Meloman

blog // facebook // instagram // recenzje 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Życzę miłego czytania!