Barlinecki Meloman recenzuje płytę „Last Goodbye” zespołu Nenufar

youtube | facebook | bandcamp

 

Ta recenzja teoretycznie w ogóle nie powinna się ukazać. Nie dogadywałem się w jej sprawie z zespołem, żadna ze stron nie planowała nawet takich działań. Jej powstanie jest więc zatem efektem spontanicznej decyzji, gdyż uznałem, że warto jest się podzielić tym, co zawiera omawiany przeze mnie krążek. Płytka ta to debiutancki materiał zespołu Nenufar, zatytułowany „Last Goodbye”. I choć wypełniają go tylko trzy kompozycje, to uważam że jest on zdecydowanie wart uwagi.

 

Nenufar to bardzo „świeży” projekt. Oficjalny początek jego działalności przypada na luty bieżącego roku, a na scenie zespół zadebiutował pod koniec kwietnia. Pierwszym singlem i zarazem pierwszym jakimkolwiek utworem opublikowanym przez zespół jest „Frozen”, cover Madonny, opublikowany szóstego marca. Pamiętam, że po wysłuchaniu go zdecydowałem się wstrzymać z oceną zespołu, aż do chwili ukazania się jakiegokolwiek autorskiego materiału. Później pojawił się kolejny singiel „Last Goodbye”, będący już w 100% autorską kompozycją, a po uzupełnieniu w postaci trzeciego utworu można było już wydać EPkę. Przyznam szczerze, że byłem przekonany że będzie trzeba dłużej czekać na pierwsze wydawnictwo. Taka kolej rzeczy zdecydowanie na plus, dzięki temu można już dokładniej przypatrzeć się temu, co proponuje słuchaczom Nenufar.

 

 

Sam zespół określa swoją muzykę jako metalcore z elementami gotyckimi oraz symfonicznymi, ale jednocześnie stwierdza, że ciężko jest precyzyjnie określić ich styl. Cóż, nieumiejętne zmieszanie wspomnianych elementów w najlepszym wypadku może się odbić czkawką, ale po wysłuchaniu „Last Goodbye” w całości po raz pierwszy nabrałem przekonania, że nie ma się czym przejmować. Również dlatego, że Nenufar w rzeczywistości nie koncentruje się zanadto na żadnym z tych elementów. To tylko zarys, koncept, w którym niczemu nie jest poświęcane więcej uwagi niż potrzeba. W rzeczywistości ta muzyka faktycznie jest trudna do zdefiniowania. Nie wykłada wszystkiego na wyciągnięcie ręki, wymaga pochylenia się nad nią. Zespół wziął kilka oczywistych, znanych wszystkim elementów i spróbował połączyć je w coś nietypowego. Gotyckie zadęcie owiane mroczną mgiełką? Jest. Orkiestracje? Też się znajdą. A sam metalcore w czystej postaci ukazuje się raczej rzadko. To nie miejsce na stadionowe chóry i zasypane breakdownami połamańce…

 

Nenufar – Last Goodbye

 

…choć utwór „Flat Earth” zdecydowanie stoi najbliżej metalcore’u w klasycznej formie. Kontrastuje on z pozostałą częścią EPki, początkowo może nawet wywołać u słuchacza wrażenie, jakby był to zupełnie inny zespół. Muzyka staje się cięższa i uderza w niższe tony, znikają także elementy gotycko-symfoniczne, a całość sprawia wrażenie nieco bardziej siermiężnej. Pozostałe dwie kompozycje starają się zachować równowagę pomiędzy intensywnością wydobywanych z gitar dźwięków, a typową dla podobnych zespołów podniosłością, objawiającą się w szczególności od strony wokalu Magdaleny Gościckiej – nastrojowego, delikatnego, aczkolwiek także silnego – dobrze wpasowującego się w lżejsze fragmenty.

 

Nenufar – Frozen (Official Video – Madonna metal cover)

 

Tytułowy „Last Goodbye” wprowadza słuchacza w wizję świata kreowaną przez Nenufar – świata dość mrocznego i zagadkowego, lecz nie do przesady (choć we „Frozen” akurat tego mroku i tajemniczości mogłoby być trochę więcej, gdyż są one dla niego wprost stworzone, co świetnie udowodniła chociażby Nicole Sabouné). Świata na swój sposób barwnego, choć dominują w nim oczywiście odcienie czerni. Świata przede wszystkim otwartego. „Frozen” sprawia wrażenie centrum tego świata, a „Flat Earth” to już bardziej obrzeża, gdzie dominuje niepokój, a mocna czerń staje się jedyną otaczającą nas barwą. Akcentuje to dodatkowo fakt, że w tej kompozycji za główne wokale odpowiada gitarzysta, Mariusz Świątczak, a Magda tylko go wspiera. Niby tylko trzy utwory, ale za to niepozbawione różnorodności.

Na stronie zespołu można przeczytać jeszcze taką informację: „…każdy z naszych kawałków zawiera w sobie coś innego, nietuzinkowego.” Co prawda tych kawałków jest na razie niewiele, ale rzeczywiście coś w tym jest. Choć Nenufar w źadnym wypadku nie tworzy muzyki skomplikowanej i wyrafinowanej, to unika nudy jak może i wychodzi mu to całkiem nieźle. Jeszcze czegoś mi w tym wszystkim brakuje, może bardziej zaakcentowanej własnej tożsamości, może bardziej ustabilizowanej formy oraz wizji tworzenia. Niemniej widzę w tym projekcie ogromny potencjał i będę dalej śledzić jego losy. Początek działalności można uznać za bardzo udany.

 

 

Barlinecki Meloman

blog // facebook // instagram // recenzje 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Życzę miłego czytania!

recenzje@rockkompas.pl