Barlinecki Meloman recenzuje album „Dlaczego tak jest?” zespołu Vermouth

facebook | youtube

 

Choć zespół Vermouth raczej nie może pochwalić się jakimś szczególnie imponującym dorobkiem, to jego historia, dość bogata, sięga końca lat 80. – a konkretnie roku 1989. W tym okresie zespół koncentrował się głównie na występach na żywo. Dzielili scenę z takimi wykonawcami, jak Perfect, Kobranocka, Róże Europy czy też IRA. Koncerty to jedno, ale warto zwrócić uwagę także na dokonania studyjne grupy. Dyskografia obejmuje tylko dwa albumy: „Odrodzenie” oraz „Dlaczego tak jest?”. Ten drugi miał swoją premierę całkiem niedawno, więc nadarzyła się okazja by napisać o nim kilka słów.

 

Zespół ma niemałe doświadczenie muzyczne, z tego względu liczyłem na materiał dojrzały, z którego wyeliminowano wszelkie ślady amatorszczyzny. Pod tym względem się nie rozczarowałem, choć od razu należy podkreślić że zdecydowanie nie są to żadne wirtuozerskie szaleństwa. Gdy trochę się o zespole poczyta, można mniej więcej określić ich styl, bez słuchania. Ale gdy już przyjdzie czas na bardziej precyzyjną ocenę, to sprawa wygląda tak: Vermouth gra po prostu rocka. Już nie rocka alternatywnego, jeszcze nie hard rocka. Bardziej piosenkowego, z umiarkowanie dawkowaną energią. Bez ozdobników. Powiedziałbym, że cały album jest przyjemnie rozleniwiony, na tyle na ile jest to możliwe w muzyce rockowej. Dzięki temu, choć album jest bardzo krótki jak na przyjęte standardy (trzydzieści dwie minuty), to dzięki jego formie mogę stwierdzić, że jest to wystarczająca ilość materiału.

 

Źródło zdjęcia: oficjalny profil facebook zespołu

 

Album zaczyna się i kończy dwiema krótkimi ścieżkami ze słowem mówionym, które spinają go klamrą. Nie jestem pewien co do pierwszej, ale druga zdecydowanie kojarzy się z fragmentem wywiadu. I to wszystko, jeśli chodzi o większe urozmaicenia. Chyba, że miałbym jeszcze uwzględnić utwory bardziej balladowe, ale wolałbym tego nie robić, gdyż ze względu na lekki charakter albumu nie wyróżniają się szczególnie względem reszty. Zamiast tego, dobrze wpasowują się w spójny ciąg kompozycji. Chociaż z drugiej strony przydałoby się tu coś, co mocniej wyróżniłoby się względem reszty, jakiś mocniejszy akcent. Słuchając płyty zatrzymuję się a to przy sympatycznym motywie, a to przy barwnej, subtelnej solówce, ale są to głównie akcenty. Warto się przy nich zatrzymać, trochę bardziej wsłuchać, bo aż tak wiele tego nie jest. Jakie motywy miałem na myśli? Cóż – swoją banalną wręcz prostotą urzekł mnie początek „Zagubionej w tłumie„, która w późniejszych częściach wtrąca się jeszcze ciekawymi gitarowymi dialogami (jedna z lepszych solówek na płycie). Wspomnę jeszcze o „Cichym szepcie„, gdzie z kolei wykazała się wokalistka grupy, Małgorzata Blutka, oraz o utworze tytułowym – o podobnej stylistyce, choć chyba nieco bardziej stonowanym. I nawet tak błache kwestie jak chociażby przejścia mogą zatrzymać uwagę na dłużej. Na mnie zadziałało.

 

 

Może jeszcze coś o wokalu. Małgorzata Blutka obecnie jest jedyną osobą w zespole odpowiedzialną za wokale (wcześniej stanowisko to zajmował jeszcze śp. Wojciech Borowski, autor prawie wszystkich tekstów na płycie). O jej partiach mogę powiedzieć tyle, że są po prostu dobre. Głos ma silny i wyraźny, dykcja i barwa bez zarzutu, ale trochę mało tu zadziorności, która świetnie komponowałaby się z brzmieniem Vermouth. Najbliższe ku temu partie pojawiają się właśnie w „Cichym szepcie„, dlatego też zdecydowałem się wspomnieć o nim wcześniej. Cóż – najważniejsze, że w dalszym ciągu dobrze się słucha. Wydaje mi się, że taki wokal jest chyba dość często spotykany w lekkich odmianach rocka. Ale jak coś się sprawdza, to czemu z tego rezygnować?

„Dlaczego tak jest?” to album solidny w swojej klasie, jak najbardziej odpowiedni do niezobowiązującego posłuchania w wolny dzień. Do najwyższej klasy czegoś mu jeszcze brakuje, ale przyzwoity poziom utrzymano. Wliczając w to koncerty, bo nawet i słuchając albumu łatwo odnotować, że zespół gra, bo po prostu to lubi, szczególnie gdy może grać dla kogoś. To bardzo ważne w muzyce, dzięki temu unika się także grania na siłę. Czy Vermouth gra na siłę? Zdecydowanie nie. Bo jakby nie patrzeć, nie każdy zespół będzie działać tyle lat po jego założeniu – bez względu na to, czy w międzyczasie przerywał swoją działalność, czy nie.

 

Barlinecki Meloman

blog // facebook // instagram // recenzje 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Życzę miłego czytania!