Rockowe zakończenie weekendu z zespołami The Suits oraz Brooklyn

Weekend 14-16 kwietnia w Łodzi to dla nas weekend pełen wrażeń… Łydka Grubasa i Transgresja, 20-lecie Rewizjii, a na koniec wybuchowa mieszanka The Suits i Bruklin w klimatycznej Woolturze. 

 

 

Jako pierwszy wystąpił warszawski zespół The Suits. Jeśli ktoś i

 

ch zna to wie, a nawet jeśli nie to może się domyślać, że wyróżniają ich… garnitury! Dokładnie! To jedyny chyba zespół grający rocka w garniturach. I to się broni, bo chłopaki wypadli świetnie (zresztą jak na każdym koncercie, na którym dane mi było być). Mimo zauważalnie przykrych braków na widowni dali z siebie naprawdę wszystko. I mocno to szanuje, bo osobiście bawiłam się świetnie. Mocne riffy i energia zespołu. Nie można również nie wspomnieć o niezwykle widocznych emocjach artystów. Kuba Lotz- wokalista formacji ewidentnie czuje o czym śpiewa. Jeśli ktokolwiek nie wierzy zapraszam to przejrzenia pełnej fotorelacji, link na dole 😉 Jego barwny głos połączony ze wszystkim o czym wspomniałam wcześniej był niczym orgazm dla uszu. Do tego głęb

 

okie teksty „o czymś”.  Depresja, ból egzystencjalny, pustka w sercu wypełniana „na chwilę”- jednym słowem tabu– tak właśnie najlepiej opisać ten zespół. Czy jest coś w tym złego? Oczywiście, że nie! Niestety, żyjemy w czasach gdzie tematy te dalej są aktualne. Na szczęście The Suits dzielnie z tym walczy i nie boi się ich poruszać kawałkami takimi jak „Don’t leav

 

e me” czy najnowszym „Twarzą w Twarz” . 

 

Po krótkiej przerwie na scenę wbił Bruklin. Koncert nie mógł ob

 

yć się bez hitów takich jak przepiękne „Bon voyage”, poświęcone miastu Łódź „Liny i Bruk”  czy mój absolutny must have „10 lat później”. Fanów przybywało z każdą chwilą. Dla zespołu jak sądzę było to dość sentymentalne oraz wzruszające. W końcu grali na „starych śmieciach”. I trzeba przyznać, że wyszło im to znakomicie. Jak w przypadku grających jako pierwsi The Suit dali z siebie 110%. Soczyste riffy, energia nie z tej ziemi… Jednym słowem: SZTOS. Nie da się przyczepić absolutnie do niczego, a fantastyczna interakcja zarówno z publicznoś

 

cią, jak i kolegami z kapeli Bartłomieja Makrockiego czyli frontmana postawiła ewidentną kropkę nad i. 

Niedzielny wieczór, jak i cały weekend jak widać był nieziemski. Mimo późnej pory oba zespoły naprawdę dały z siebie wszystko. Także, jeśli będziecie mieć kiedykolwiek okazję iść na Bruklin czy The Suits… idźcie, słuchajcie, bawcie się. Słowo daję- nie pożałujecie!

Standardowo, zapraszamy do przejrzenia  fotorelacji na FB naszej Pani Fotograf: http://facebook.com/rockpresspl